Smak dzieciństwa po latach odnaleziony

Perla del Mar Maduro M (robusto) i TG (gordo)

W recenzji cygara Davidoff z serii 702 opisałem swoje wymarzone, idealne cygaro. W tę kategorię – cygar o niskiej mocy i bogatym, „ciemnym” profilu smakowym – wpisuje się również Perla del Mar Maduro. Zobaczmy co oferuje cygaro produkowane przez markę J.C. Newman, najstarszą w Ameryce rodzinną wytwórnię cygar premium!

Cygaro Perla del Mar Maduro - J.C. Newman

Kilka sztuk cygar Perla del Mar Maduro – niestety niedostępnych w Polsce – otrzymałem w prezencie od znajomego z Instagrama, Andrieja z Łotwy. Dziękuję i zapraszam do lektury nietypowej recenzji, która zaczyna się małym opowiadaniem, zainspirowanym degustacją.

OPOWIADANIE

Był rozsądnym człowiekiem, twardo stąpającym po ziemi. Ale morze budziło w nim potrzebę… odczuwania nastrojów.
Walnij to pod ścianę i do domu.
Miał jeszcze kilkanaście skrzynek do przeniesienia. Czekał na chwilę, gdy zostanie sam i będzie mógł bez zakłóceń odczuwać nastrój tego gorącego wieczoru.
Tylko zapal dzisiaj, bo ci wyschnie – powiedział szef, wręczając mu cygaro, gdy wszystkie skrzynki były już na swoim miejscu.

Wyszedł z dusznego pomieszczenia i powlókł zmęczonym wzrokiem po zanurzonym w mroku porcie.
Uwielbiam ten widok – pomyślał, po czym wysunął z folii ofiarowane przez szefa cygaro. Zdziwił się. Spodziewał się, że poczuje zapach tytoniu, a tymczasem okazało się, że aromat, który dobiegł z cygara, przypominał raczej czekoladę.

Chociaż było późno, zaparzył kawę, ponieważ czuł, że palenie cygara musi być czymś wyjątkowym. Zatopił usta w czarnym naparze i poczuł, jak dzięki dopływowi kofeiny zmęczenie rozpływa się jak poranna mgła, przycumowana na noc na brzegu. Znalazł zapałki, zapalił jedną z nich i zaczął powoli przesuwać cygaro nad ogniem. Nigdy tego nie robił, ale nieraz widział, jak robi to jego szef.

W miarę jak ogień zajmował stopę cygara, jego skromne portowe lokum zaczęło napełniać się aromatem drewna. Cygaro rozpalone, czas spróbować. Pociągnął i poczuł na ustach słony morski posmak. Zdziwił się i pomyślał, że za dużo czasu spędza nad morzem. Przepłukał usta wodą, ale przy drugim pociągnięciu mineralno-słony smak znów napełnił jego usta.
Ciekawe – pomyślał. Wyszedł przed swoją rybacką chatkę, usiadł na ławie i wpatrzył się w światełka migoczące na greckich wyspach.

Chłonął atmosferę wieczoru i smaki zjawiające się wraz z dymem. Poczuł drewno, ale tym razem smakowi towarzyszyło coś znajomego… Znał dobrze ten smak, a raczej… aromat.
Przecież to drzewo różane! – wykrzyknął w myślach. Przed oczami stanął mu obraz matki, która lubiła otulać się zapachem olejku różanego albo wody różanej.

Zawsze fascynował go ten zapach. Kiedyś napił się wody różanej, myśląc, że w smaku poczuje to samo, co w zapachu, ale niestety – to nie było to samo.
Niesamowite – pomyślał, bo właśnie poczuł to, co tak bardzo chciał poczuć jako dziecko, a co nie było wówczas możliwe…

Na drugi dzień szef zapytał, jak mu smakowało. Opisał swoje doznania.
Kakao, orzechy… Ale najbardziej zachwyciło mnie drzewo różane!
Masz bujną wyobraźnię synu! Ale… hm… może coś w tym jest – zadumał się stary Turek.

RECENZJA

Zapach przed zapaleniem przywołuje wspomnienie wersji naturalnej (z liściem okrywowym Connecticut Shade Grown z Ekwadoru), ale wzbogaconej o ciemniejszą, czekoladową nutę (dzięki wrapperowi Connecticut Broadleaf Maduro). Po odpaleniu przyjemne zaskoczenie! Wyraźna korelacja smaku z wersją naturalną, ale o znacznie wyrazistszym profilu. Co najważniejsze, w wersji naturalnej ledwie pobrzmiewała nuta drewna różanego – tu wybrzmiewa ona całej krasie!

Perla del Mar Maduro - cygaro J.C. Newman - Manufaktura Marzeń

Smak balansuje pomiędzy drzewem różanym o nieco olejkowej fakturze a charakterem drzewno-czekoladowym. Zastanawiam się, jak to jest, że pewne cygara posiadają nuty smakowe korespondujące z ich nazwą… Tak jest też i tym razem. Perła morza, obok wspomnianych smaków, raczy mnie bardzo przyjemną nutą soli. Dalej włącza się kremowość nacechowana dużym body, typowa dla liścia Connecticut, ale znacznie przystępniejsza w ciemnym profilu cygara.

Za pierwszym razem Perla del Mar (wersja naturalna była jednym z pierwszych cygar, jakie paliłem) zabrała mnie na otwarte morze, śladami Hemingwaya patrolującego wybrzeże w swojej łódce o nazwie Pilar – może kiedyś to opiszę 😉 Teraz doświadczenie układa się bardziej kameralnie. Morze widzę z perspektywy brzegu. Gdzieś w małym, zapomnianym porcie. W ubogiej chatce rybackiej wyglądającej ku bezkresowi wód i świetlistym girlandom wysp.

Perla del Mar Maduro - cygaro marki J.C. Newman - Manufaktura Marzeń

Musi być coś niesamowitego w chwilach spędzonych przez marynarza na lądzie. My, ludzie lądu, patrzymy w morze jak w nieznane – dla niego, ten sam widok to widok codziennej przestrzeni, niemalże domu. Jest cudowny spokój w małych nadmorskich miejscowościach, gdy zalegnie nad nimi ciemność i tylko księżyc i gwiazdy dają znaki na niebie…

W drugiej tercji nos (retro-hale) jest nadal drzewno-czekoladowy, a smak powoli przechodzi w bardziej zbalansowaną kremowość o charakterze owocowym (w takim kierunku rozwija się drzewo różane).

W trzeciej tercji niezbyt rozbudowaną, ale mającą swój urok gamę smaków wzbogacają orzechy. Kremowość zmienia swój odcień, stając się mniej lekką i ulotną, a bardziej sążnistą i wyraźną. Pod koniec finalnej tercji czekolada przechodzi w kakao. Do samego końca paleniu towarzyszy przyjemny, słodkawy, drzewny aromat.

Perla del Mar Maduro - cygaro marki J.C. Newman - Manufaktura Marzeń

REKOMENDACJA

Perla del Mar Maduro to – podobnie jak recenzowany niedawno Davidoff 702 Series Signature no. 2 – rzadki niestety przykład cygara o niskiej mocy (choć w tym wypadku bliżej średniej) i ciemnym liściu okrywowym. Teoretycznie ciemny wrapper nie oznacza wysokiej mocy, ale w praktyce większość producentów umieszcza w takich blendach więcej tytoniu z górnych części krzaka, co owocuje większą mocą.

Perla Maduro to cygaro posiadające swój indywidualny urok. Z tego względu sięgam po nie w specyficznym nastroju, podobnym do tego, który zawarłem w mikro-opowiadaniu towarzyszącym recenzji.

Myśląc o winie, które będzie pasowało tego cygara, kieruję się w stronę bieli. Idealną parą będzie nowozelandzkie albo australijskie Sauvignon Blanc, z wyeksponowanymi nutami minerałów i cytrusów. Profil mineralny wpisze się morską, słoną stylistykę cygara, a cytrusowe nuty odświeżą jego urokliwy, acz mocno rustykalny charakter.

Cygaro i wino - Manufaktura Marzeń

4 myśli do „Smak dzieciństwa po latach odnaleziony”

  1. Pięknie piszesz Filipie.
    Twoje recenzje cygar są takie poetyckie. Czytam regularnie, ale nie wiem, co napisać, bo nie palę.
    Nie palę cygar, papierosów, ziela i kominka też nie mam.
    Więc nie wiem, czy tu pasuję-)
    Dzisiaj się odzywam, bo wspomniałeś o australijskim Sauvignon Blanc.
    Na ten temat to ja mogłabym poematy pisać.Właśnie kończy mi się kolejny pobyt w Australii i pora wracać. Australijskie wina są fantastyczne i właśnie moje ulubione Sauvignon Blanc. Niestety w Europie większości z nich nie ma.
    Ty ze swoim cygarem doskonale pasowałbyś do restauracji w winiarni D’Arenberg w Mc Laren Vale. Idealne miejsce dla Ciebie.Tylko nie można tam palić, ale pomarzyć można-)
    Pozdrawiam serdecznie!

    1. Wiedziałem, czym Cię zwabić! 😀

      Obiecuję, że już na wiosnę wina będzie więcej 🙂

      Poruszyłaś wiele kwestii – po pierwsze na Twoje poematy na temat wina (i perfum!) ciągle czekam 😛 po drugie dziękuję za komentarz, Twoją obecność i docenienie tego, co “między wierszami” 🙂 po trzecie, wizytę we wspomnianej restauracji dopisuję do listy marzeń (o Australii już przez Ciebie marzę!) 😀

      Pozdrawiam!

  2. Filip, czy Ty czasem nie jesteś pisarzem i poetą jednocześnie przeniesionym do tych naszych czasów z jakiejś lepszej rzeczywistości. Tak, właśnie dzięki Tobie za każdym razem jestem w jakiejś innej rzeczywistości, czasie i miejscu. Dziś usiadłam sobie na małym stołeczku przed rybacką chatą i patrzyłam na morze, poczułam jego bryzę na policzku a wargi mi spierzchły od słonej wody. Jak zawsze niezapomniane przeżycie, dziękuje

  3. Haha! No powiem szczerze, że czasem tak się czuję 😉 Tylko wałęsanie się z duchami po dróżkach wyobraźni bywa czasem… nie dość satysfakcjonujące. Ale na owoce pracy trzeba poczekać, no i przede wszystkim… trzeba zapracować 😛

    Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.