Filip Obara - Manufaktura Marzeń - cygara Davidoff

Sir Winston w krakowskiej mgle

Davidoff Winston Churchill (churchill)

Davidoff promuje ten blend jako odzwierciedlenie kompleksowej osobowości jego inspiratora. Winston Churchill to cygaro… Winston Churchill to cygaro?! No tak, Winston Churchill to cygaro zakorzenione w biografii barwnej i ciekawej. Winston Churchill nam Polakom może kojarzyć się trochę inaczej, ale nie kierujmy się uprzedzeniami, tylko oddajmy głos… Winstonowi Churchillowi!

Zastanawiałem się, jaki znajdę pretekst dla zapalenia tak długiego cygara (piękny, klasyczny format 7×47 – dokładnie taki, jaki preferował sam Winston Churchill). Co będę robił przez cały ten czas? Jakich wrażeń dostarczy mi cygaro? Czy nuty smakowe będą na tyle zróżnicowane i ciekawe by wypełnić ten czas bez znużenia? Takie pytania sobie zadawałem.

Pewnego dnia wybrałem się na przechadzkę po osiedlu. I choć sam Zino Davidoff nie zalecał palenia podczas spaceru, to uznałem, że nie ma co zwlekać, a każdy moment na dobre cygaro jest odpowiedni!

Rozkoszna lekkość bytu

Davidoff Winston Churchill od początku miło zaskakuje obecnością jedwabistej kremowości, którą znamy szczególnie z linii Grand Cru. Pojawia się ona w finiszu, zyskując dodatkowo drzewnego wyrazu. Sam finisz jest ciekawie rozbudowany. Po jakimś czasie wybrzmiewa w nim pieprzność, którą czułem zaraz po otwarciu cygara, przy sprawdzaniu ciągu.

Cygaro Davidoff Winston Churchill - Manufaktura Marzeń

Już miałem zanotować, że to co dzieje się w tym cygarze, dzieje się w właśnie w finiszu, ale… wydmuchałem dym nosem. Na retro-hale jeszcze wyraźniej wybrzmiewa aksamitna kremowa nuta. Dalej pojawia się coś, co przywodzi na myśl smak wina… Specyficzna miękkość pestkowych owoców, typu brzoskwinia czy morela. Bardzo smaczny profil!

Ten owocowy profil wspaniale wybrzmiewa w nosie, a im dalej wchodzę w pierwszą tercję, tym wyraźniej pojawia się w ustach. Cygaro zaczyna unosić mnie w wesoły, beztroski nastrój, kojarzący się z miękkimi głosami i pozytywnie usposabiającymi piosenkami soft rocka z lat 70-tych

Jest to specyficzny rodzaj błogostanu, jakiego doświadcza człowiek obcując z pięknem w jego najbardziej delikatnym wyrazie… Tak, to cygaro ma w sobie coś pięknego, a kunszt jego twórców to istna magia, ponieważ deklarowana przez producenta średnia do pełnej moc jest praktycznie niewyczuwalna w pierwszej tercji…

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu…

Wyruszając na spacer, zastanawiałem się, gdzie zabierze mnie cygaro i czy będę w stanie odpłynąć na falach dymu chodząc po osiedlu pełnym bloków i innych wielkomiejskich „piękności”…?

Pamiętacie scenę z Dnia świra, kiedy bohater próbuje skupić się na pisaniu wiersza? Podobnie czuję się na blokowisku. Rozprasza mnie ono i przytłacza swą wszechobecnością i brzydotą. Spacer z cygarem wydawał mi się zatem istnym szaleństwem, skazanym na klęskę twórczą…

A jednak – paradoksalnie okazało się, że tym razem „odpływanie” wcale nie będzie mi potrzebne! Doświadczam bowiem niesamowitej integracji doznań i uświadamiam sobie, że to cygaro nie zabierze mnie w podróż, co paradoksalnie zupełnie mnie nie martwi…

Rozsnuwam wśród betonu dym o drzewno-karmelowym aromacie i czuję, jak wszystko, co dotychczas bodło mnie w oczy (przekleństwo estety!) po prostu przestaje mi przeszkadzać. Cygaro unosi mnie ponad to, co sprawia, że trudno mi egzystować w nieestetycznym otoczeniu. Cygaro daje mi chwilę wytchnienia. Mogę po prostu iść i cieszyć się życiem, a całe brzydkie otoczenie bynajmniej nie przestaje istnieć i nie zamienia się w żadną wyśnioną egzotyczną scenerię! Po prostu mniej przeszkadza przez pryzmat aromatycznego dymu.

Z tym cygarem nie odpływam. Z tym cygarem… przypływam.

Filip Obara - Manufaktura Marzeń - cygara Davidoff

Kawowa niespodzianka

Zbliżam się do drugiej tercji. Cygaro przechodzi przemianę. W smaku pojawia się profil typowy dla liścia okrywowego San Andrés, który o dziwo wcześniej nie był mocno obecny.

Fuzja smaków jest zachwycająca: słodki deserowy profil meksykańskiego liścia miesza się z wciąż obecną kremową smukłością. Jeżeli mogę powiedzieć, że jest to beza, to została ona sporządzona przez jakiegoś mistrza bezy!

Długość finiszu po raz drugi zdumiewa! Wybrzmiała w nim wspomniana beza i już myślałam, że to koniec… Zwróciłem z wzrok jest w inną stronę, już miałem ruszyć dalej, gdy nagle – poczułem w ustach kawę! Tak długiego finiszu chyba wcześniej nie doświadczyłem. Niespodziewana kawa ma bardzo przyjemny, kakaowy profil, przywołujący w pamięci miłe wspomnienie lwowskiej palarni kawy.

Profil smakowy ściemnia się harmonijnie, a nowe nuty wkraczają do gry z precyzją zapisu w muzycznej partyturze. Mówiąc prościej, balans jest idealny, a kawowość rozwija się w kierunku tego, czego dotychczas się nie spodziewałem, czyli ziemistości. Następnie do tej harmonijnej melodii smaków dołącza trochę czekolady i kakao, a w finiszu znów wybrzmiewa to, co określiłbym charakterystycznym smakiem dla białych linii Davidoffa, czyli jasna, aksamitna, kremowa nuta świadcząca o dobrze sezonowanym tytoniu, tu dodatkowo zaprawiona odrobiną skóry. Jak sądzę, ten smak zawdzięczam nieco tajemniczemu liściowi okrywowemu, zwanemu Rojiza (odmiana Connecticuta z Ekwadoru).

Winston w filozoficznym nastroju

Wraz z końcem drugiej tercji znowu zaczyna się transgresja smaku. Z satysfakcją stwierdzam, że nareszcie odnajduję to, co czułem w aromacie przed odpaleniem, czyli wanilię! Moc wzrasta, czemu towarzyszy ewolucja smaku w stronę obfitszego body i jeszcze „ciemniejszego” charakteru. Obecna wcześniej gatunkowa skóra także ciemnieje i w połączeniu z wanilią daje fenomenalny efekt. Jest w tym smaku lekkość, a jednocześnie unikatowość, szczególnego rodzaju ekskluzywność, podobna do tej, którą opisałem w tekście na temat cygara Oliva Master Blends 3. Jeżeli tak smakuje luksus, to nie obrażajmy się na luksus!

Dalej smak balansuje się w kierunku karmelu zaprawionego skórą i ciekawie różnicuje się. Karmelowa baza, do tego skóra o wyrazie nieco oleistym, a następnie wygładzenie tych smaków w finiszu, w którym wybrzmiewa bardziej kremowy odcień skórzany.

W trzeciej tercji moc staje się znacznie bardziej wyczuwalna, a smak nabiera konkretnej objętości (tego, co określa się jako robust flavor).

Znika skóra, a w jej miejsce rozwija się sążnisty chlebowy profil. Myślę o połączeniu z winem… Krzepkie ciemne pieczywo obecne w cygarze fantastycznie sparowałoby się z wyrazistą owocowością Caberneta. Na myśl o tym połączeniu w głowie odzywa się echo słynnej piosenki o szczęściu… È un bicchiere di vino con un panino, la felicità... Niesamowite, jak nawet w ostatniej tercji, w której moc jest silnie zarysowana (dla mnie nawet zbyt silnie) cygaro i tak pokazuje swój błogi charakter, przywodząc na myśl skojarzenie z prostą, włoską filozofią życiowej szczęśliwości, która w dużej mierze była też udziałem stylu życia promowanego przez Zino Davidoffa.

PODSUMOWANIE

Jeżeli gdzieś mamy do czynienia z podręcznikową wręcz zmianą smaku na przestrzeni tercji, to właśnie w cygarze Davidoff Winston Churchill. Natomiast jeżeli miałbym wskazać jakieś wady, to spalanie trochę falowało, ale paliłem na zewnątrz i był lekki wiatr. Duża moc w ostatniej tercji dla mnie jest wadą (podobnie jak we wspomnianej Olivie Master Blends), ale to kwestia bardzo subiektywna.

Cygaro Davidoff Winston Churchill - Filip Obara - Manufaktura Marzeń

Zino Davidoff mówił, że cygaru należy poświęcić czas. Myślę, że jest to klucz do zrozumienia fenomenu stworzonej przez niego marki. Aby cieszyć się eleganckim, finezyjnym smakiem tych cygar, potrzeba odpowiedniego nastawienia. Nie wystarczy usiąść, odpalić i powiedzieć: „No, to teraz mnie zaskocz, byle wyraźnie!”.

To podejście dla mnie samego jest wyzwaniem. Dotychczas każda udana degustacja owocowała „mini-opowiadaniem” o podróży w wyobraźni, teraz okazuje się, że palenie może być ekstremalnie przyjemne, ale oddziaływać w zupełnie inny sposób. Pisząc ten tekst (jak również wpis o Signature no. 2), stanąłem przed perspektywą rozszerzenia spektrum form opowiadania o doświadczeniach cygarowych.

REKOMENDACJA

Davidoff Winston Churchill będzie idealnym wyborem dla osób, które doceniają elegancję i perfekcję linii klasycznych, ale uważają je za zbyt delikatne i za mało wyraziste (niezbyt „sensacyjne”). Z innymi liniami łączy to cygaro swoista „uniwersalność” smaku, dzięki której można po nie sięgać niezależnie od okazji.

Ze względu na „błogi” charakter doznań cygaro będzie idealnie pasowało do degustacji w doborowym gronie bliskich, przyjaciół i aficionados. Ta cecha upodabnia Winstona do wina, które z zasady postrzegam raczej jako trunek towarzyski niż towarzysza samotnych wycieczek…

Manufaktura Marzeń - cygaro Davidoff Winston Churchill
Za pierwszym razem pogoda bardziej dopisała i szczerze mówiąc krakowski smog, choć na zdjęciach przypomina mgłę, jest niezbyt udaną parą dla cygara 😉 Zdjęcie: Filip Obara

Idealna para do wina

Skoro o winie mowa, to na koniec muszę wspomnieć, że zróżnicowanie profilu smakowego, body oraz mocy na przestrzeni tercji daje fantastyczne możliwości degustacji z trzema różnymi winami. Śmiało można dobrać pozycje, w których również stopniowo zwiększa się body. W pierwszej tercji rekomendowałbym Pino Grigio (Pinot Gris), w drugiej Pinot Noir, a w trzeciej byłbym skłonny zaryzykować starsze i cięższe Cabernet Sauvignon!

Winem, które już teraz przychodzi mi do głowy, jest węgrzyn marki Petreny – Cabernet Sauvignon z roku 2005 o nazwie… Furia. Wino cechuje się furią beczkowo-owocowego smaku w ataku i na podniebieniu oraz finiszem, który niespodziewanie schodzi w kierunku coraz większej, kremowej niemalże, gładkości. Co ciekawe, właściciel tej winnicy sam pali cygara, ale to temat na inną opowieść… 😉

Filip Obara - Manufaktura Marzeń - cygara Davidoff

Zdjęcia: Jurek Łobaza

9 myśli do „Sir Winston w krakowskiej mgle”

  1. Jak zwykle recenzja na najwyższym poziomie
    Ostatnie dwa dni tez pale spacerowo, ale po lesie. Mniej wieje między drzewami i mniej “współtowarzyszy”.
    Mimo, ze podobnie jak Ty uważam, ze cygara bardziej “szlachetne” zdecydowanie lepiej smakuja w spokoju i wygodnym fotelu, to jednak dzis wybrałem szlachetny tytoń z Kuby Ramona. Bo po dwóch ostatnich miesistych madurakach, poprostu sie za nim stęskniłem
    Chyba tęsknię za latem I za spokojnym paleniem w słońcu…

    1. Kto nie tęskni! 😛

      Palenie w lesie ma swój urok, kiedy ostatni raz w tym roku byliśmy na grzybach, żałowałem, że nie wziąłem cygar i nie wiem, czemu, ale szczególnie do tej okazji pasowałoby mi coś od Arturo Fuente 😉

      1. Coś miałem napisać, ale zapomniałem.
        Aha, że bardzo mi się podoba fotorelacja i chciałbym pozdrowić Autora zdjęć tej cygarowej sesji.
        Tobie cukru już wystarczy Filipie, nieprawda?

        1. Haha! Zależy, jaki cukier masz na myśli… jeśli resztkowy, to możemy rozmawiać 😀

          Ciekaw jestem Twoich doznań, ale pewnie jeszcze nie próbowałeś?

          Pozdrowienia przekażę! 🙂

          1. Znasz mój stosunek do tej marki
            Prędzej PiS z PO zawiąże koalicję, niż ja z Davidoff’em

            BTW
            Recenzja zacna, jak zawsze

            1. Widzę, że jesteś nieprzejednany 😀

              Proponuję zatem swoistą “wymianę” – powiesz mi, jaki lubisz profil smakowy, doradzę Ci Davidoffa, którego zamówisz, ja w zamian kupię kubańskie cygaro z listy Twoich rekomendacji i zrecenzuję, a w komentarzach podzielimy się wrażeniami… fair enough? 😉

              1. Hej Filipie.
                Jest mały problem, bo ja kupuję cygara pudłami poza granicami PL, a serce by mi rozdarło, gdybym miał kupić pudło Davidoff’a za bajońską sumę

                Świat cygar jest tak rozległy i pojemny, że ani ja, ani Davidoff nie odczujemy żadnej straty, gdy nadal będziemy podążać w przeciwnych kierunkach.

                Pozdrawiam

  2. Jak zawsze w Twoim przypadku wszelkie komentarze są zbędne, bo wszelkie słowa zostały już wypowiedziane. Winston luksusowy jak na jegomoscia urodzonego w splendorach idący prostą ścieżką, takie mam skojarzenia. To cygaro może i takie trochę pod charakter jegomoscia, któremu zawdzięczamy nazwę. Sama za nim nie przepadam ale tutaj gdzie mieszkam słusznie nazwany jest bohaterem. Mgliscie i tak surrealistycznie u Ciebie, podobnie poczułam… Wpłynęłam na suchego przestwór oceanu…
    Dziękować, dziękować do miłego.

    1. Komentarze jak najbardziej potrzebne i miłe widziane! 🙂 Dzięki nim blogi żyją, bez nich blogi umierają – parafrazując Wieszcza 😀

      A co do Winstona, to był postacią zapewne trudną w codziennym obcowaniu, ale niezwykle barwną i ciekawą! Polityk to tylko jedna twarz, poza tym był uznanym pisarzem oraz pasjonatem malarstwa, szukającym wytchnienia przy płótnie – oczywiście z ulubionym kubańskim cygarem w ustach! 😉

      Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.