Aging Room Bin no. 1 (robusto)
Rozpoczynając degustację Aging Room Bin no. 1 C-major, nie wiedziałem jeszcze, do jakiego kraju zabierze mnie tym razem magia cygarowego dymu. Ale wiedziałem jedno – wehikułem tej podróży będą smak i muzyka.
Cygara Bin no. 1 – podobnie jak La Bohème – należą do muzycznej serii marki Aging Room Boutique Blends. Zagłębiając się w arkana smaku, zaczynałem rozumieć, jak pasja może przenosić się z jednej dziedziny do drugiej – ponieważ właściciel marki z zawodu jest muzykiem.
Cygaro powitało moje kubki smakowe ostrym palonym drzewem owocowym. Zaraz po nim przyszła gatunkowa tytoniowość, którą szybko przełamał smak orzechów laskowych. Przy finiszu w ustach pozostawały ciemno-brązowe skórki od orzechów – tak intensywny i tak dosłowny był ten smak. Muzyczność cygara jeszcze nie wybrzmiała w pełnej krasie, gdy tymczasem muzyka zaczęła wyznaczać kierunek mojej podróży…
Suita hiszpańska Isaaca Albeniza. Utwór… Asturias. Charakter smaku na początku pierwszej tercji był suchy – idąc za logiką napływających dźwięków – jak spalona słońcem ziemia Hiszpanii. Podróż od początku stała się zawrotnie szybka, podobnie jak zmieniające się smaki…
Jestem w Hiszpanii, ale już pojawia się cynamon – przeczucie zbliżającego się brzegu. Po drugiej stronie czeka Afryka z jej bogactwem bakaliowych i korzennych smaków. Lecę… latającym dywanem. Ten środek lokomocji najlepiej pasuje do dynamicznych dźwięków hiszpańskiej gitary i równie dynamicznego profilu cygara.
Gęsty aromatyczny dym wyczarowuje smak wanilii, który z każdym pociągnięciem staje się coraz słodszy. Nie jest to słodycz, którą znamy ze sztucznie przetworzonych produktów, lecz naturalna i subtelna – ukryta w suszonej lasce wanilii. Co jakiś czas wplata się również głęboka, starzona owocowość – dokładnie ta, którą czuć było przed odpaleniem.
Zmieniają się smaki i krajobrazy. Lecę na przełaj – już jestem w Andaluzji i widzę wybrzeże Gibraltaru. Smak coraz bardziej łączy się z muzyką. Słychać dawne andaluzyjskie pieśni… Wallada bint al-Mustakfi… La fuente del amor secreto… Już widzę Maroko po drugiej stronie morza.
Zwijam dywan, bo wieje i trochę zimno o tej porze roku. Podróż latającym dywanem ma swoją romantykę, gdy się o niej czyta, jednak lecąc nie jest ani zbyt wygodnie, ani nie można rozsmakować się w podróżowaniu. Jak to w czarach – obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie w zależności od niewiadomego kaprysu…
Tak też przeleciałem przez Hiszpanię, a teraz wsiadam do pierwszego promu, upewniając się, że płynie do Ceuty, a nie do Tangeru. Hiszpańska eksklawa wydaje mi się bardziej przyjazna na powitanie. Na pokładzie gra kapela Al Andalus… W cygarze pojawia się karmel, a na widocznym już brzegu widnieje wielki napis – nie umiem czytać po arabsku, więc domyślam się, że jest tam napisane As-Salāmu`alaykum. Słońce robi się cieplejsze…
Prom dobił do brzegu. Zajmuję miejsce na tylnym siedzeniu białej Dacii, szofer puścił marokańską muzykę i opowiada o wszystkim dookoła. Odpowiadam grzecznie, ale nie potrafię oderwać się od zachwytu nad bogactwem smaków w cygarze… Mijamy otulone czerwienią zachodzącego słońca półpustynne krajobrazy i stacje benzynowe rodem z trzeciego sezonu Twin Peaks… Czuję palony cukier, który rozwija się następnie w karmel z solą. Jednocześnie cygaro wydaje bardzo przyjemny słodki aromat suszonych owoców.
Dojechaliśmy do Fezu. Żegnam się z towarzyszem podróży. Czas na odpoczynek. Jestem w trzeciej tercji cygara, więc postanawiam już tylko powłóczyć się po kawiarenkach, wśród wąskich uliczek i trzystu minaretów, z których słynie Fez… Znowu słychać andaluzyjskie dźwięki – tym razem w słuchawkach. Oddaję się słodkiemu zapomnieniu…
Cygaro Aging Room Bin no. 1 C-major jest najbardziej złożonym smakowo cygarem, jakie dotychczas paliłem. W trzeciej tercji jeszcze dwa razy mnie zaskoczyło: smakiem lodów kawowych i jeszcze inną odsłoną profilu „deserowego” – nutą sosu czekoladowego zaprawionego fermentowaną wiśnią.
Smak był tak zróżnicowany, że na przestrzeni jednego pociągnięcia zaczynał się i kończył inaczej. Sam finisz różnicował się, uwydatniając początkowo, powiedzmy, ostre przyprawy, a w dalszym etapie przechodząc w słodką kremowość. W pewnym momencie oleistość wyprzedziła silnie kremowy, waniliowy charakter – niczym wstęp muzyczny, niby bez wyrazu, ale noszący w sobie przebłyski późniejszego bogactwa dźwięków.
Degustacja Aging Room Bin no. 1 była jak podróż przez nowy kraj, gdy człowiek co chwilę wykrzykuje: „O, znowu coś nowego!”. Nuty (!) smakowe przeplatały się w sposób, który można porównać jedynie do muzyki, z lekkością i płynnością – jakby wchodziły po sobie i milkły kolejne instrumenty… W końcu Aging Room – jak głosi slogan marki – to zamiłowanie do muzyki połączone z dwiema innymi pasjami: cygarami i dziedzictwem wolnej Kuby.
Kliknij poniższy przycisk, aby zapoznać się z moim przewodnikiem po świecie cygar!
Piękny widok na rzekę i piękny post!:) przenosi do Hiszpanii i Maroka… 🙂
Miejsca przepiękne 🙂 Nie jestem jednak fanką palenia, wolę przenosić się w inne miejsce za pośrednictwem samolotu 😉
Rozumiem, choć z drugiej strony podróżując z cygarem jest taniej niż z Ryanairem 😉 Zapraszam do zakładki Cygarowe Vade-Mecum dla zapoznania się z kulturowym fenomenem degustacji cygara 🙂
Przyznam, że cygara mnie nie pociągają, ale szanują za taką nietopową pasję :).
Po takiej recenzji, nie pozostało nic innego, jak sięgnąć po to cygarko. Wrzucam do listy zakupów w 2019r.
Pozdrawiam!
No i jest postanowienie na nowy rok! 😉 😛 Ciekaw jestem Pana wrażeń – krótki mail z opinią sprawiłby mi wielką radość 🙂 Dziękuję za obecność i pozdrawiam!
Jesteśmy razem na Forum cygarowym, więc skróćmy dystans.
Mam na imię Tomek
Jak tylko cygarko wpadnie w moje ręcę, obiecuję, że podzielę się wrażeniami.
Pozdrawiam z Zielonej Wyspy
Bardzo mi miło 🙂 Dziękuję i odwzajemniam pozdrowienia, choć o zieleni przez pół roku mogę co najwyżej pomarzyć 😉
Wpadłam tu, aby Ci powiedzieć, że nie cierpię palaczy i palenia.
Zapach cygara uwielbiam 🙂
Chcę wiedzieć, jakie palisz, że latasz na dywanach i przenosisz się w tak piękne miejsca? 😉
Bo ja do Fez przyjechałam pociągiem z Casablanki.
Fajny blog, fajnie piszesz, masz swój styl i to mi się podoba.
Pozdrowienia 🙂
Ha ha 😀 Przyznam szczerze, że palenia papierosów też nie znoszę 😛 Bardzo dziękuję za odwiedziny i miłe słowa 🙂 A co do cygar, to ich palenie jest raczej rytuałem niż czymś podobnym do palenia papierosów – cygaro pali się rzadko, celebrując każdą chwilę z nim spędzoną (podobnie jak przy degustacji dobrej whisky czy dobrego rocznika wina). Palę wyłącznie ręcznie zwijane cygara premium, pochodzące głównie z Dominikany i Nikaragui. Trzeba pamiętać, że cygaro jest bardzo wymagające, jeżeli chodzi o przechowywanie (już kilka dni bez odpowiedniej wilgotności i szczelnego zamknięcia może zubożyć smak cygara), a wiele osób zraża się, ponieważ kupuje w nieodpowiednich miejscach wysuszone cygara, których jedynym smakiem jest spalenizna… 🙁 Każde cygaro ma swoją historię, podobnie jak marka i jej rodzinna, nieraz ponad stuletnia, tradycja. Stąd biorą się moje podróże 😉 Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej, zapraszam do zakładki Cygarowe Vade-Mecum 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Dziękuję za tak miłą odpowiedź 🙂
Wiem, że palenie cygar to rytuał, to celebracja, to coś, co przenosi nas w inny wymiar (latamy na dywanach itp. ;-))
Pamiętam taką kolację we Francji, trwało to godzinami, jakaś sarna w sosie pietruszkowym, łosoś, trufle i prawdziwy szampan, paleta serów, sałaty i nagle między tymi potrawami pojawiły się prawdziwe cygara.
Przyglądałam się palącym, uśmiechali się, delektowali, błogość długo nie znikała z ich twarzy.
Ja delektowałam się tylko zapachem. Nie znam się, ale powiedziano nam, że są to jedne z najlepszych cygar na świecie.
No skoro podano je między sarną, a truflami, to musiało coś w tym byc 🙂
Dobra, idą święta, będę sama, to wpadnę do tej zakładki i poczytam o cygarach.
Mam nadzieję, że się nie zawiodę 🙂
Pozdrawiam raz jeszcze!
Dzięki za ten aromatyczny (i smakowity!) obrazek z Francji! 🙂 Mam nadzieję, że moje wprowadzenie do świata cygar sprosta Twoim oczekiwaniom 🙂 Wszystkiego dobrego na Święta!
Dziękuję bardzo!
Jeszcze tego by brakowało, abym zaczęła palić cygara!!!
Chociaż jak mam latać, to czemu nie 😉
Wzajemnie, wszystkiego dobrego 🙂
Do palenia nie namawiam, ale za zainteresowanie tematem i barwne komentarze dziękuję! 🙂
Wspaniała wyprawa – pełna smaków i aromatów, trudno o takiej zapomnieć 🙂
Nigdy nie paliłam i nie pali też nikt w mojej rodzinie, męża też nie będę przekonywać do nawet najbardziej wyrafinowanych stylem cygar ale podróże to jest to co kocham. Chętnie poczytam o takich miejscach jak to nieco więcej. Pozdrawiam